Skrzydła niepewnie mgłę badały,
był huk i trzask łamanych drzew
silniki w mig ustały...
przelana ludzka krew.
Płomienie w ciszy migotały
jak znicze kojące mordowanych gniew.
Lecieli, by choć głowy skłon
dać tym, co w lesie życie swe stracili,
tragicznie zamiast podać dłoń
do ojców szlachetnych dołączyli.
Słowo i czyn była ich broń,
o zdrową Ojczyznę nam walczyli.
Teraz Zygmunta gra im dzwon
Teraz Zygmunta gra im dzwon
najwyższą ofiarę wszak złożyli.